Jesień już tak ma, że raz jest piękna, barwna i słoneczna, aby już za chwilę pomalować wszystko na szaro. Tak też było we wrześniu. Nagle z pięknego lata zrobiła się u mnie taka już listopadowa szaruga z deszczem i zimnem na czele. Na przekór takiej niesprzyjającej pogodzie zaczęłam robić proste, jednobarwne bransoletki. Patrząc na ich wesołe kolory można zapomnieć o ponurej aurze.
Ostatecznie pogoda okazała się nie tylko szara, ale też złośliwa. Było tak ciemno, że nie mogłam zrobić zdjęć. Dopiero w tym tygodniu pokazało się piękne słoneczko, więc szybko skorzystałam z okazji i oto są w całej swej kolorowej okazałości.
Jednobarwne wykonane z Toho 8/o, a ta w paseczki z 11/o. Być może pojawi się więcej takich jednokolorowych, bo bardzo mi się spodobało ich robienie. A na dodatek bardzo ładnie oplatają nadgarstek.
Każde zdjęcie robione na srebrnym tle, ale tylko w dwóch przypadkach to widać. Nawet jestem z niego zadowolona, ale kto wie, jak długo;)
Mam nadzieję, że w październiku uda mi się w końcu skończyć wszystkie projekty, które utknęły na różnym etapie realizacji. W tej chwili wydaje mi się, że tak jak słońce świeci co raz krócej i szybciej zachodzi, tak i mój dzień jest co raz krótszy ;)
Bardzo ładne zielona dla mnie najładniejsza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń